Przed kryzysem lat 30. Polityka

Spory terytorialne międzywojnia: Polska

Wystarczyło krótkie uderzenie wymierzone przeciwko Polsce, początkowo armii niemieckiej, a następnie radzieckiej, aby nic nie pozostało z tego poczwarnego bękarta traktatu

Wiaczesław Mołotow, październik 1939

Nie tylko Stalin i Mołotow uznawali międzywojenną Polskę za, mówiąc językiem epoki, państwo sezonowe. Co więcej, II Rzeczpospolita nie stanowiła wyjątku. Kształt granic budził opory wśród znacznej części mieszkańców Europy.

Trudno, żeby w trakcie paryskich negocjacji w 1919 roku osiągnięto lepszy efekt, skoro demografia kontynentu kształtowała się przez setki lat. Linie podziałów etnicznych i religijnych układały się na skutek działań wielu procesów gospodarczych i politycznych – a kształtowanie się nowoczesnego nacjonalizmu w XIX wieku i rozpad imperiów wielonarodowościowych w trakcie I wojny światowej tylko skomplikowały tę sytuację.

Nie należy popadać w nadmierną nostalgię za tymi złożonymi strukturami politycznymi. Z perspektywy tego, co stało się w trakcie II wojny światowej Austro-Węgry czy nawet II Rzesza wydają się oazami liberalizmu i tolerancji. Z pewnością jednak nie tak postrzegały je mniejszości zamieszkujące oba cesarstwa. Zresztą owe oazy zaczęły wysychać już w trakcie swojego istnienia – by wspomnieć choćby kwestie austriackich zbrodni wojennych na ludności rusińskiej w 1914 roku czy rozgrywanie przeciw sobie wschodnioeuropejskich mniejszości przez niemieckie dowództwo w tym samym . Jednak również XIX wiek budzi daleko idące wątpliwości – jeśli współczesnemu odbiorcy trudno zaakceptować rozpętanie wojny z powodu „scalania ojczyzny”, to tym mniejsze zrozumienie budzić może uzasadnianie zbrojnej agresji interesami dynastycznymi czy obrazą majestatu, jak czynili to jeszcze (przynajmniej oficjalnie) Otto von Bismarck i Napoleon III w drugiej połowie „pięknego stulecia”.

Wiec manifestacyjny Związku Polaków Zaolzańskich, 1938.

fot. NAC 3/1/0/1/515/1

Tak czy inaczej po I wojnie światowej poza wykreślonymi na mapie liniami musiały się znaleźć znaczne „wysepki” mniejszości etnicznych. W II RP Polacy stanowili (w 1931 roku) 65% obywateli – oprócz tego w obrębie kraju żyły znaczące mniejszości: ukraińska (16%), żydowska (10%), białoruska (6%) i niemiecka . Związek Sowiecki liczył na antagonizowanie grup etnicznych przeciw państwu uznanemu za jeden z filarów kapitalistycznego systemu . Ukraińscy nacjonaliści liczyli z kolei na zdobycie niepodległości, więc nie wahali się przed zamachami na polityków dążących do porozumienia między nacjami (takich jak Tadeusz Hołówko). Litwini nie mogli przebaczyć Polakom zajęcia Wilna, które oficjalnie pozostawało stolicą ich państwa, chociaż etnicznie dominowali w nim Polacy i Żydzi – kontakty dyplomatyczne oba państwa nawiązały dopiero w 1938 roku. Czesi w 1918 roku zajęli część Cieszyna – Polacy odebrali te tereny w 1938, korzystając z presji Hitlera na Pragę. Oczywiście nie sprzyjało to dobremu sąsiedztwu. Niemcy z kolei nie mogli pogodzić się z utratą Wielkopolski i części ziem pomorskich – stąd wojna celna w latach Paradoksalnie konflikt dyplomatyczno-gospodarczy załagodził dopiero Adolf Hitler, liczący na sojusz antysowiecki z Polską połączony z niewielkimi cesjami terytorialnymi ze strony Warszawy (po których zapewne przyszłyby kolejne . Oczywiście owo załagodzenie było chwilowe – tuż po zrozumieniu, że jego plany spaliły na panewce, kanclerz Rzeszy rozpoczął przemodelowanie demograficzne Europy na skalę nieznaną do tej pory.

Spośród sąsiadów Rzeczpospolita nie miała sporów granicznych tylko z Rumunią i .