Energia w XX wieku – początki stulecia
Cóż za niezwykłym epizodem był w rozwoju ekonomicznym człowieka ten wiek, który skończył się w sierpniu 1914 roku. Większość populacji, to prawda, pracowała ciężko i żyła w niewielkim komforcie […]. Ale istniała możliwość […] dostania się do klasy średniej i wyższej, którym życie oferowało, niewielkim kosztem i małym trudem, udogodnienia, komfort i przyjemności znajdujące się poza zasięgiem najbogatszych i najpotężniejszych monarchów poprzednich wieków.1
J.M. Keynes, 1919
Włoski historyk gospodarki zauważył, że „jeśli rewolucję agrarną możemy uznać za proces opanowania i zwiększenia przez człowieka liczby konwerterów biologicznych, Rewolucja Przemysłowa jawi się jako początek wielkiej eksploatacji nowych źródeł energii za pomocą konwerterów nieożywionych”2. Na pewnym poziomie wszystkie procesy społeczne i ekonomiczne da się opisać za pomocą przepływów energii – jak podkreślał Vaclav Smil, jest ona „jedyną uniwersalną walutą”3.
Jakkolwiek badacze rozwoju ekonomicznego kładą nacisk na różne przyczyny, które doprowadziły do Rewolucji Przemysłowej4, za jedne z najistotniejszych uchodzą dostępność węgla oraz długość linii brzegowej, ułatwiająca transport – co sugeruje, że Anglia nie stała się kolebką industrializacji przez przypadek ani też dzięki nadzwyczajnym wysiłkom swoich mieszkańców. Również w innych krajach zauważyć można ten schemat, przynajmniej w odniesieniu do pewnych wyjątkowo rozwiniętych regionów – jak Katalonia i Kraj Basków w Hiszpanii5 lub Śląsk w Rzeszy Niemieckiej/Polsce. Zupełnym przeciwieństwem jest z kolei Afryka, kontynent ze względnie niewielkim wybrzeżem (i ilością rzek) oraz małymi zasobami węgla kopalnego. Wnioski można wysnuć samodzielnie.
Między początkiem XIX wieku a okresem bezpośrednio poprzedzającym I wojnę światową produkcja węgla na jednego Europejczyka wzrosła niemal 24 razy6. Liczba ta robi jeszcze większe wrażenie, jeśli weźmie się pod uwagę rewolucję demograficzną, jaka zaszła w tym okresie. Weźmy choćby Hiszpanię uchodzącą raczej bezdyskusyjnie za kraj znajdujący się poza industrialnym centrum kontynentu – o ile w 1830 wykorzystywała 12 tysięcy ton węgla, o tyle w 1930 było to już 9,189 milionów ton, czyli 766 razy więcej7. Nawet w odniesieniu do początku XX wieku mamy do czynienia z niemal dwukrotnością zużycia. W 1927 zmagająca się z problemami surowcowymi Portugalia wydobywała 8,5 razy więcej węgla niż Chiny8.
XX wiek przyniósł jeszcze jedną istotną zmianę – rozpowszechnienie elektryczności. Jeszcze w początkach stulecia „para i woda dostarczały 95% energii amerykańskim fabrykom”9 – a trzeba podkreślić, że USA już wówczas znacznie górowały technologicznie nad Europą. Silniki elektryczne umożliwiły zwiększenie produktywności przemysłu, skoro układ fabryk nie musiał wiązać się z kosztownym dostosowywaniem ich do olbrzymich maszyn parowych. Dostępność prądu otworzyła też nowe perspektywy dla zwykłych ludzi, którzy mogli cieszyć się choćby oświetleniem bardziej bezpiecznym i stabilniejszym niż to zapewniane przez gaz. Nie mówiąc już o nowo powstających sprzętach domowych, ułatwiających codzienne życie.
Oczywiście różnice w elektryfikacji, zarówno w skali kontynentu, jak i w obrębie poszczególnych krajów, pozostawały znaczne – nawet biorąc pod uwagę ułomność statystyk, które często nie uwzględniały niewielkich elektrowni, nadal stanowiących istotne źródło prądu. I tak w 1929 roku Włochy produkowały trzy razy więcej prądu niż Polska, a Niemcy – 10 razy więcej10. W samej II Rzeczypospolitej w latach dwudziestych województwo śląskie odpowiadało za prawie 50% wytwarzanej mocy11, a „[d]o wybuchu II wojny światowej zelektryfikowano […] niecałe 5% wszystkich wsi”12. Dla porównania – w USA było to już wówczas około 30% gospodarstw rolnych13.
Bez rewolucji energetycznej nie byłoby możliwe stworzenie owego świata komfortu, o którym pisał Keynes.