Modele kapitalizmu: neoliberalizm
Socjaldemokratyczny model społeczny – rynkowa gospodarka społeczna, skupiona na konstrukcji państwa opiekuńczego – nie jest w obecnej formie dłużej kompatybilny z nowym, zglobalizowanym światem. Musi być zbudowany od
nowa.1 lewicowy think tank Terra Nova, 2011
Obecnie dominujący w USA i w Europie model kapitalizmu doczekał się różnych określeń. Robert J. Schiller opisuje go jako „kapitalizm finansowy”, czyli „system, w którym finanse, niegdyś pełniące rolę służącego przemysłu, przejęły rolę głównego silnika
Z kolei Thomas Pikkety używa określania „hiperkapitalizm”, zaś hiszpański ekonomista Carlos Sebastián przywołuje najprostszy, ale chyba najtrafniejszy termin: „kapitalizm
W powszechnym dyskursie publicystycznym, ale także w nauce najczęściej używa się wszakże nazwy
Również stosunkowo łatwo wskazać okres, w którym neoliberalizm rozpoczął swoją dominację – przełom lat 70. i 80., wraz z rządami Ronalda Reagana oraz Margaret Thatcher i odejściem Françoisa Mitteranda od lewicowych koncepcji gospodarczych. Początek lat 90. przyniósł umocnienie się tego modelu kapitalizmu, na skutek upadku komunizmu oraz coraz bardziej przychylnych wolnemu rynkowi koncepcji „trzeciej drogi” Billa Clintona i Tony’ego Blaira.
Dużo większą zagadką jest, dlaczego w ogóle doszło do owej zmiany paradygmatu myślenia o gospodarce i społeczeństwie. Lewica, w dużej mierze uznająca lata powojenne za modelowy przykład realizacji swoich idei, ma tendencję do snucia swego rodzaju spiskowej teorii dziejów. Według niej bogacze – przypominający w tej narracji raczej upiornych Skeksów z baśniowego Ciemnego kryształu niż ludzi – wypromowali teorię Miltona Friedmana i Friedricha Augusta von Hayeka i zrobili ludziom medialne pranie mózgu. Skutkiem: rozpad wspaniałej socjaldemokracji.
Dużo bardziej prawdopodobna, ale i mniej klarowna interpretacja musi wziąć pod uwagę szereg czynników. Wymieńmy kilka:
- Zmiana pokoleniowa – ludzie zapomnieli o tym, czym był wielki kryzys, więc nawet względnie nieduże spowolnienie wzrostu gospodarczego w latach 60. i 70. uznali za symptom kryzysu całego modelu ekonomii.
- Kryzys komunizmu – narracja o nieomylności wolnego rynku nabrała cech prawdopodobieństwa w kontekście coraz bardziej widocznego kryzysu państw „realnego socjalizmu”. Związek Sowiecki nie był już postrzegany jako mocarstwo wysyłające Sputnika w kosmos, tylko jako złowrogi moloch, który z trudem radzi sobie z kłopotami, jakie sprowadza sam na siebie (wojna w Afganistanie, katastrofa w Czarnobylu).
- Inflacja – wojna w Wietnamie oraz późniejszy kryzys paliwowy (1973) doprowadziły do inflacji, która połączona z bezrobociem dała tak zwaną stagflację. Model Keynesowski (czy też jego uproszczona wersja w postaci krzywej Phillipsa), stanowiący podstawę państwa dobrobytu, zakładał raczej walkę z deflacją – czyli odpowiadał na całkiem inny problem.
- Upadek systemu z Bretton Woods – na skutek wspomnianych problemów finansowych USA odeszły od opierania się na złocie. Stanowiło to symboliczne zerwanie z okresem, kiedy kursy walut były stosunkowo przewidywalne, a państwa mogły kontrolować transfery kapitału.
- Przemiany technologiczne – „kreatywna destrukcja” nieograniczonego wolnego rynku wydaje się lepiej dostosowana do rozwoju technologii informatycznych niż system państwowej kontroli. A branża IT i inne precyzyjne technologie zaczęły mieć coraz większy udział w PKB.
Oczywiście waga poszczególnych czynników, a także ich chronologia pozostają kwestiami otwartymi do dyskusji. Tak samo jak to, czy możemy już mówić o upadku neoliberalizmu – jak uważają niektórzy badacze. Warto zachować wstrzemięźliwość w wyciąganiu daleko idących wniosków, gdyż rzadko zdarza się, by zmiana modelu kapitalizmu następowała w ciągu kilku lat. Zazwyczaj proces taki rozciągnięty jest raczej na dekady – a to, co wydaje się gwałtowną rewolucją, stanowi po prostu podsumowanie narastających zmian.