Katalonia i Szkocja
Konstytuujemy Republikę katalońską jako niepodległe, suwerenne państwo prawa, demokratyczne i społeczne.
Nakazujemy wejście w życie Prawa o tranzycji jurydycznej i utworzeniu Republiki.
Inicjujemy proces konstytucyjny, demokratyczny, obywatelski, wspólnotowy, partycypacyjny i
obowiązujący.1 Deklaracja Niepodległości Katalonii, 2017
Napięcia związane z kwestiami etnicznymi nie zniknęły po II wojnie światowej, chociaż Zimna Wojna ograniczyła ich rozwój w Europie. Potencjalne konflikty znalazły potężnych arbitrów – Związek Sowiecki nie dopuścił choćby do ponownego rozwoju polsko-czeskiego
Mimo braku poważnych niepokojów między państwami Europy – wyjąwszy kwestię Cypru – nie brakowało przemocy wewnętrznej. Prym wiodły tutaj baskijska ETA i irlandzka IRA, obie mające na koncie setki ofiar, w tym wielu cywili. W latach 90. międzynarodowy szok spowodowały czystki etniczne związane z rozpadem Jugosławii.
W tym kontekście wydarzenia po 2008 roku wydają się mieć stosunkowo cywilizowany wymiar, chociażby przez brak ofiar śmiertelnych – jakkolwiek trudno o daleko wybiegające w przyszłość przewidywania, skoro emocje narodowe łatwo wymykają się spod kontroli, zwłaszcza w sytuacji odejścia od legalizmu, tak jak w przypadku katalońskich działaczy niepodległościowych.
Zarówno w przypadku Szkocji, jak i Katalonii mamy do czynienia z całym splotem czynników – niektóre z nich bynajmniej nie są związane z recesją z 2008 roku. Oba narody posiadają długą historię – chociaż historie te kolejno od XVII i od XV wieku (czyli jeszcze przed powstaniem nowoczesnych narodów) nierozerwalnie związane są z Anglią i
Ruchy niepodległościowe chętnie sięgają zarówno po argumenty historyczne, jak i gospodarcze. Wspomniane narody nie dość, że były eksploatowane w przeszłości, to do dzisiaj są wykorzystywane przez „innych”. Czasem faktycznie tego typu relacje istniały w przeszłości lub istnieją do tej pory – ale zazwyczaj sprawy są bardziej skomplikowane.
Katalończycy mogą odwoływać się do faktycznych prześladowań swojej kultury za czasów dyktatury generała Franco. Nie można jednak zapominać, że wielu nacjonalistów z Barcelony poparło pucz generałów, bardziej bojąc się rodzimych rewolucjonistów niż madryckich reakcjonistów. I owszem, Katalonia więcej dokłada do budżetu Hiszpanii niż z niego otrzymuje – ale także korzysta z funkcjonowania w ramach hiszpańskiego państwa, które stanowi niejako naturalny przyczółek kontaktów biznesowych z Ameryką
Wyważanie tego typu resentymentów – zazwyczaj obustronnych – nie jest łatwe. Historyk i socjolog nie mogą odmówić komuś posiadania uczuć narodowych, nawet jeśli wiedzą, że te oparte są na mitach czy przekłamaniach – a mimo wszystko nie każde z nich są. Stąd też trudność w rozwiązywaniu tego typu sporów – w przeciwieństwie do tego, jak jest w przypadku zagadnień gospodarczych, trudno znaleźć dla nich „techniczne” rozwiązanie.
Warto wszakże podkreślić, że kryzys z 2008 roku stał się swego rodzaju wiatrem w żagle dla ruchów nacjonalistycznych. Cierpienia związane z bezrobociem i spadkiem poziomu życia stosunkowo łatwo zrzucić na „centrum” wysysające siły życiowe z regionów, które „z pewnością” rozkwitłyby, gdyby tylko zdobyły niepodległość.