Kryzys 2008 Społeczeństwo

Bezrobocie w XXI wieku

Brak pracy wpływa negatywnie na dobrostan mocniej niż jakakolwiek inna zmienna, włącznie z takimi jak rozwód czy

Andrew E. Clark i Andrew J. Oswald, 1994

Masowa destrukcja stanowisk pracy to jeden z najbardziej traumatycznych skutków kryzysów finansowych. Dotyka – i to na różne sposoby – zarówno jednostki, jak i ich rodziny, ale też pośrednio całe społeczeństwa.

Praca nie stanowi wyłącznie środka do zapewnienia sobie bytu materialnego – jest jedną z ważniejszych podstaw samooceny, pomaga umiejscowić się mentalnie w świecie. Już w latach 80. XIX wieku zięć Karola Marksa (skądinąd nielubiany przez swojego teścia) Paul Lafargue zauważał kpiarsko: „Niepojęty szał opanował klasy robotnicze narodów, śród których panuje cywilizacja kapitalistyczna […]. Szałem owym jest miłość pracy, szalona żądza pracy, doprowadzona do wyczerpania sił życiowych osobnika i jego . Późniejsze badania socjologiczne sugerują, że uwaga ta pozostaje w mocy.

Nie jest więc dziwne, że bezrobocie wiąże się z różnego rodzaju napięciami psychicznymi – co po 2007 roku skutkowało między innymi odwróceniem się trendu spadkowego samobójstw wśród .

W 2013 stopa bezrobocia osiągnęła 27,5% w i 27% w . W tej ostatniej bez źródła zarobków pozostawała połowa najmłodszej części . Chociaż w kontekście Europy są to statystyki wybitnie przygnębiające, to Joseph Stiglitz zauważył, że „nawet w tak zwanych doskonale funkcjonujących Niemczech (so-called star performer) czas pracy na robotnika zmniejszył się w latach 2007–2014 o .

Ryzykowne byłoby jednak przyjmowanie ekstremalnie indywidualistycznej perspektywy i utrzymywanie, iż brak pracy to problem tych, którzy pracy nie mają. Dla całości społeczeństwa brak dochodów znacznej części populacji skutkuje mniejszym popytem na towary wielu branży – co ostatecznie doprowadzić może do deflacji, która uderza we wszystkich kredytobiorców.

Jednak kryzys 2008 roku zwrócił dużo większą niż do tej pory uwagę ekonomistów na problem tak zwanej . Otóż wbrew temu, co można stwierdzić na pierwszy rzut oka, patrząc na wykresy PKB, wyjście z krachu nie ma formy prostego odbicia się niczym gumowa piłeczka, która spada na ziemię i wraca do miejsca, w jakim była wcześniej. Przedłużająca się nieaktywność sprawia, że bezrobotni pracownicy „zapominają”, jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, umiejętności, które do tej pory posiadali. Młodzi pracownicy natomiast nie mają w ogóle szans owych kompetencji zdobyć, a nieużywane maszyny niszczeją. Skutek tego jest taki, że potencjalna wydajność gospodarki maleje.

Oczywiście warto mieć też na uwadze, że kryzys nie stanowi wyłącznie siły bezrozumnego zniszczenia. Co najmniej ziarno prawdy znaleźć można w drogiej klasycznym ekonomistom idei załamania gospodarczego jako czyściciela wymiatającego niesprawnie funkcjonujące przedsiębiorstwa z rynku. Hiszpania została tak dotkliwie uderzona przez krach między innymi dlatego, że jej sektor budowlany operował na zasadzie bańki spekulacyjnej. Międzynarodowi ekonomiści chętnie obwiniają o to wejście do strefy euro, które umożliwiło Hiszpanom (i Grekom) korzystanie z nadmiernie taniego kredytu – a kredytu żal nie . Jednak hiszpańscy badacze zwracają uwagę, że nie można zrzucać całej odpowiedzialności na Unię Europejską i Niemcy, ale należy podkreślić również rodzimą winę – choćby ze strony polityków inwestujących dla zdobycia głosów w duże projekty infrastrukturalne niemające szans, by realnie służyć rozwojowi . Kryzys obnażył także ryzykowną na dłuższą metę zależność krajów śródziemnomorskich od sektora turystycznego. Natomiast inną sprawą pozostaje, czy z tego „odkrycia kart” z 2008 roku może w dalszej perspektywie wyniknąć coś dobrego…