Zamieszki i demonstracje
Niech Polacy, którzy tak łatwo i pokornie dali się »prać po pysku« każdemu stupajce rosyjskiemu i byli szczęśliwi, gdy mogli mu się przypodobać, przekonają się, że w razie czego może »prać po pysku« i polska
władza.1 Józef Piłsudski, 1926
[…] w obliczu ludzi stawiających się poza prawem, rząd ma odpowiedni autorytet, by dać poczuć siłę swojej
ręki.2 Manuel Azaña, 1932
Okres międzywojenny zaczął się od niestabilnego okresu walk granicznych, strajków, rewolucji i kontrrewolucji. Chociaż poziom przemocy zmalał w niebywały sposób w porównaniu z okresem 1914–1918, nadal istniało ryzyko stracenia życia w brutalny sposób. Mimo zasadniczego uspokojenia po 1923 roku, polityczne rywalizacje nadal mogły skutkować otwartymi walkami – w przewrocie majowym zginęło 379 osób, utrwalanie dyktatury portugalskiej skutkowało niemal 200
Lata trzydzieste przyniosły pogłębienie atmosfery przemocy – do starć dochodziło zarówno ze względów politycznych, jak i społecznych. Co istotne, nieraz często odróżnić jednak od drugich. W Polsce w latach 1930-1935 doszło do kilkuset różnych zajść i protestów, w trakcie których straciło życie około 170
Wysoki poziom przemocy wynikał w tamtym okresie z kilku przyczyn. Niektóre leżały po stronie władz - rządy, mimo pewnych starań w tym kierunku, nie dysponowały jeszcze odpowiednimi oddziałami policyjnymi, nadającymi się do tłumienia manifestacji. Armatki wodne, dzisiaj kojarzone z niemal z despotyzmem, w historycznej perspektywie uratowały setki osób. Wcześniej sił porządkowe miały znacznie bardziej ograniczone pole działania, a w kryzysowej sytuacji - sięgały po broń palną. Stosunkowo niewielka ilość policjantów również sprzyjała gwałtownym reakcjom. „W liczbach bezwzględnych liczba funkcjonariuszy policji w latach 1936–1939 oscylowała między 31,7 a 34,4 tysiąca, co jest wielkością 3-krotnie (!) mniejszą niż
Również manifestanci, nie mówiąc już o jawnych rebeliantach, nie odrzucali przemocy jako takiej. W okresie międzywojennym znaczna część partii politycznych – zarówno lewicowych, jak i prawicowych – posiadała swoje bojówki (milicje), nieraz umundurowane oraz przechodzące trening wojskowy. Jednak także zwykli, niezrzeszeni, protestujący mogli dać się uwieść pokusie „szybkiego” rozwiązania narastającego konfliktu – w warunkach stresu pokusa sięgnięcia po broń palną mogła okazać się nie do odparcia dla niektórych. A jeden wystrzał miał szansę przerodzić się w masakrę.
Konflikty rozgrywały się nie tylko między władzami a manifestantami – na porządku dziennym były starcia bojówek rywalizujących ze sobą partii. Ale nie tylko – w Maladze, tuż przed wybuchem wojny domowej, doszło do morderstw związanych ze sporem dwóch syndykatów handlarzy
Po II wojnie światowej Europa „uspokoiła się”. Siły policyjne uległy dalszej profesjonalizacji, większość stronnictw politycznych zaczęła odżegnywać się od przemocy. Nawet w państwach autorytarnych starano się ograniczać przelew krwi – co dzięki wspomnianym środkom technicznym i organizacyjnym okazało się całkiem skuteczne. Wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku, czyli operacja represyjna na olbrzymią skalę, kosztowało życie kilkunastu
Rok 2008 i następujące po nim masowe manifestacje stały się prawdziwym sprawdzianem, zarówno dla społeczeństwa, jak i sił porządkowych. Wydaje się, że obustronny „proces ucywilizowania” zaszedł całkiem daleko, skoro ofiary śmiertelne stały się rzadkością – co ważne, nawet te tragiczne wypadki były skutkiem nie tyle działań z premedytacją, co przypadku (takiego jak uderzenie granatem
Tym niemniej do pewnego optymizmu skłania fakt, że nielegalne wybory ogłoszone przez rząd regionalny Katalonii w 2017 i związane z nimi zamieszki doprowadziły do